niedziela, 5 lutego 2012

Obrachunek roku 2011


Jak sprawy stoją, widać gołym okiem – wystarczy spojrzeć na datę poprzedniego wpisu. Nasze prace genealogiczne stanęły w miejscu. Bynajmniej to nie kryzys gospodarczy zatrzymał postęp prac . 23 maja 2011 urodziła się moja córka Matylda i – krótko mówiąc – badania nad poprzednimi pokoleniami nie idą w parze i przegrywają z opieką nad nowym pokoleniem. Ale „co się odwlecze, to nie uciecze”. Będziemy informować na bieżąco, jeżeli pojawią się jakieś postępy w pracach.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

2 lata w księgach

Nasz Blog mocno zwolnił ostatnio. Po obrachunku roku 2010, w wykonaniu Kuby, teraz ja czuję potrzebę dokonania podsumowania innej rocznicy, jaka w tych dniach minęła. Otóż dwa lata temu zagłębiliśmy się w zbiory AGADu. Pamietam pierwsze wrażenia: zaskoczenie ilością wpisów dotyczących Rembieskich i mnogością postaci jakie w 1550 r, (od tego punktu na linii czasu zaczeliśmy), funkcjonowały w dokumentach i niedowierzanie, że postęp badań jest tak wolny. Po pierwszych tygodniach wychodziło, że przy utrzymaniu tamtej aktywności posuwamy się w tempie 50 lat na rok. Wprawdzie w miarę wdrażania się do studiowania ksiąg, wydajność rosła, ale niestety nie udawało się utrzymywać systematyczności na pierwotnym wysokim poziomie. I wyszło tak jak w pierwszej ocenie; po dwóch latach mamy przebadane 125 sygnatur Ksiąg Grodzkich Sieradzkich, obejmujących okres od ich początku czyli roku 1512 do roku 1627. Żeby trochę jeszcze poprawić wizerunek naszej pracy, dodam, że Kuba przebadał jeszcze kilkadziesiąt sygnatur Relacji z lat obejmujących przełom XVI i XVII w. I co przez tą mrówczą prace osiągnęliśmy?
Dzięki niesamowitemu szczęściu, a może „nosowi” wstrzeliliśmy się optymalnie w czas i miejsce.
Wytypowanie ksiąg Sieradzkich, było wprawdzie poparte wstępnym rozeznaniem, ale to, że zaczeliśmy od roku 1550 było znakomite, bo trafilismy w początek najlepszych lat rodzin Rembieskich, a co za tym idzie dużej i różnorodnej ich aktywności. A nic tak nie nakręca badacza jak sukcesy w odkryciach. Przebadanie XVI w pozwoliła nam stworzyć w miarę przejrzysty obraz, wprawdzie są w nim jeszcze znaki zapytania, początku i rozradzania się pierwszych 5-ciu pokoleń Rembieskich. Obraz kluczowy do dalszych poszukiwań w XVII, a potem w XVIII wiek kiedy spodziewamy się rozchodzenia następnych pokoleń poza matecznik ziemi sieradzkiej . A także trudniejszych badań z uwagi na przypuszczalnie mniejszą aktywność w dokumentach w związku z już obserwowaną ich pauperyzacją. Więc do roboty i zobaczymy co przyniosą następne rocznice.

piątek, 31 grudnia 2010

Obrachunek roku 2010


Mijający rok nie był tak intensywny pod względem prac genealogicznych, jak poprzedni. Od naszego projektu często odciągały nas inne życiowe obowiązki lub przyjemności ;-). Mimo wszystko mamy się czym pochwalić na koniec – udało się „ułożyć sporo nowych puzzli”.
Powiększyliśmy dorobek przejrzanych ksiąg grodzkich sieradzkich i można powiedzieć, że (nie licząc drobnych „dziur”) mamy ułożoną wiedzę na temat losów i genealogii sieradzkich Rembieskich na przestrzeni 100-letniego okresu 1513-1613. W najbliższym czasie na stronie powiesimy odpowiedni schemat.
Sieradzkie księgi Relacji odsłoniły barwne, choć niezbyt chwalebne losy czwórki synów Marcina z Rembieszowa. Hultajskie życie, zajazdy i gwałty trzech z nich przypłaciło przedwczesną śmiercią w 1598 – Jan i Adam zginęli w nieznanych okolicznościach, Stanisława pozbawił głowy katowski miecz. Olbracht ocalał, los braci najwyraźniej wziął sobie do serca i uspokoił się w kolejnych latach.
Jednak najciekawszym znaleziskiem w tym roku było nawiązanie kontaktu z rosyjskojęzycznymi Rembiewskimi/ Rombiewskimi i odkrycie, że w Rosji i na Ukrainie (ale także w Rumunii) od przynajmniej XIX wieku mieszkają trzy liczne i rozgałęzione rodziny „kuzynów” noszących nasze nazwisko. To taki dla mnie symboliczny znak jak bardzo splecione są losy Polski i Rosji – niezależnie od tego jak silne antagonizmy MY-ONI i nieufność panują na poziomie państwowym, jesteśmy często blisko spokrewnieni jako społeczeństwa…
Drobne odkrycia i smaczki na innych odcinkach poszukiwań zawdzięczamy postępom w digitalizacji XIX-wiecznych metryk w ramach projektu Geneteka, pomocnym sprzymierzeńcom (trzymam kciuki za więcej Panie Piotrze) oraz incydentalnym połowom w Internecie, który rozszerza się jak galaktyka.
Ciekawy smaczek na koniec roku – Paweł Kruszyna Rembieski na początku XVI wieku sprzedał braciom udzialy w podsieradzkich wsiach i przeniósł się do województwa bełskiego (wieś Chodywańce). Na Naszej-Klasie można znaleźć profil Piotra i Agaty Rembiewskich, którzy pochodzą z miejscowości Bełżec. Czyżby…?
Przed nami wciąż niezmierzony ogrom poszukiwań, ale jesteśmy cierpliwi i gotowi na Nowy Rok.

niedziela, 5 grudnia 2010

Linie Wyszogrodzkie - uporządkujmy co mamy

W XIX wieku okolice Wyszogrodu i Płońska aż "roiły" się od Rembiewskich... Jak na standardy liczebności naszego nazwiska oczywiście ;-) W załączeniu przygotowałem graficzne zestawienie kogo namierzyliśmy na dziś dzień. Widzimy tam przodków dzisiejszych trzech Linii Wyszogrodzkich. Widzimy również wiele postaci, które trudno w tej chwili przypisać do którejś z współczesnych rodzin. Okolica obfituje w parafie - ledwo ruszysz się o krok, już przechodzisz na teren innej - a przodkowie chyba często ruszali dalej za chlebem. To sprawia, że wyśledzenie wszystkich zapowiada się na żmudną pracę z księgami metrykalnymi. Większość archiwów parafialnych, dostępnych dziś w AP w Mławie lub AP/ AD w Płocku czeka więc na badacza...

piątek, 5 listopada 2010

kryzys aktywności

W ramach terapii porowadzącej do przywrócenia utraconej wydajnosci, postanowiłem wyspowiadać sie z widocznego od kilku miesiecy spadku aktywnosci archiwalnej. Po bardzo owocnej zimie i wiosnie kiedy to kwerendę przez Księgi Grodzkie Sieradzkie doprowadziłem do 1615 roku, a ponieważ wiosną 2009 kwerende tych Ksiag zaczelismy od 1550 roku, powrócilem do najwczesniejszych sygnatur od 1512 roku i je tez doprowadziłem daleko czyli do 1536 roku, nastapiła długa przerwa. Nagromadzony bardzo liczny materiał, opracowuję do dzisiaj. Szczególnie wolno idzie analiza najwczesniejszych sygnatur. Są one pisane pismem bardziej przypominającym sredniowieczne niż nowożytne. Do tego popełniłem błąd, opracowywalem je chronologicznie od 1512 r w górę, a pownienem cofać się wstecz. Utracilem w ten sposób kontakt z rozpoznanymi wczesniej postaciami, a te nowe/stare musialem pracowicie wiązać z już rozpoznanymi. To bylo zniechęcające.
Odczuwam teraz jednak przyplyw nowego zapału, więc jak już sobie z tymi ostatnimi 14-ma latami poradzę, pokuszę się o podsumowanie pierwszej polowy XVI w, tak istotnego okresu w uksztaltowaniu się rodzin Rembieskich.

środa, 6 października 2010

Kuzyni w Rosji/ Cвойственники в России

No to poszerzył nam się mocno wątek rosyjski. Oprócz opisanej w poprzedniej notatce rodziny, natrafiliśmy na dwie inne, których członkowie mieszkają rozsypani po Rosji i Ukrainie. Obydwie rodziny używają nazwiska w formie „Rombiewskij/ Rombiewskaja”.
Pamięć pierwszej sięga pradziadka Filipa, który mieszkał z rodziną w miejscowości Hulajpole (Gulyaypole) na terenie ukraińskiego Zaporoża, gdzie był dyrektorem miejscowego gimnazjum. Część z sześciorga dzieci Filipa przeniosła się z rodzinami do Petersburga i ich potomkowie mieszkają tam dzisiaj. Część najwyraźniej została na Ukrainie. W rodzinie zachował się bardzo konkretny przekaz, według którego ich przodek Michał, zesłany do Rosji przez carycę Katarzynę w ramach reperkusji po Powstaniu Kościuszkowskim w 1794 roku. Wstępna kalkulacja wskazuje, że pradziadek Filip musiał by być prawnukiem tamtego Michała.
Historia drugiej rodziny na tyle blisko związana jest z poprzednią, że najpewniej są ze sobą spokrewnione. Tutaj pamięć sięga dziadka Iwana, który w 1908 roku przeniósł się z Polski do … Hulajpole. Wiadomo, że dziadek Iwan w Polsce mieszkał „pod Warszawą, w okolicach Wyszogrodu”. Ta ostatnia informacja z kolei łączy Iwana z Rembiewskimi wyszogrodzkimi. Półtora roku temu natrafiłem w księgach metrykalnych parafii Orszymowo na 24-letniego Iwana (wiek się zgadza), który w 1885 roku występował jako świadek i ojciec chrzestny na chrzcie Jana, syna Błażeja Rembiewskiego [Linia Wyszogrodzka Większa]. Część potomków Iwana pozostała na południu ZSRR, część wyjechała do Petersburga. Dziś rodzina żyje rozproszona w Rosji, Ukrainie, a nawet w Rzymie.
Powyższe informacje o rodzinach Filipa i Iwana zebrała Tamara Rombiewskaja, wnuczka Iwana, mieszkająca w Błagowieszczeńsku w Kraju Amurskim, od 7 lat interesująca się genealogią rodziny. Tamara wie o Rombiewskich mieszkających w innych miastach Rosji – Chabarowsku, Nowosybirsku, Moskwie – na razie możemy założyć, że wszyscy oni należą do jednej z trzech zidentyfikowanych Linii – Iwana, Filipa lub Mołdawsko-Rosyjskiej.
Podsumujmy – jeszcze na wiosnę byliśmy święcie przekonani, że współcześni Rembiewscy zostali z grubsza odnalezieni i usystematyzowani. Wyglądało na to, że nie licząc garstki niemieckich Rebiewskich i współczesnej emigracji, rodzina nie została porwana przez migracyjne wiry historii. Bynajmniej ;-). Okazuje się, że za naszą wschodnią granicą mamy lekko licząc kilkudziesięciu kuzynów Rombiewskich mówiących i myślących po rosyjsku.

niedziela, 27 czerwca 2010

Nowy trop! Rosyjsko-Mołdawski


Wiosna przyniosła dużo pracy w życiu zawodowym i nie od maja nie starcza nam czasu na prace archiwalne w AGAD. Tymczasem nowe niespodzianki przyszły z innego kierunku. Przypadkowo w Internecie (vivat Facebook!) natrafiłem na Elenę Rembievskaya. Elena mieszka od kilkunastu lat w Hiszpanii, ale jej rodzina pochodzi z terenów Mołdawii, na których była obecna na pewno od początku XX wieku. A więc mamy nową linię współczesnych Rembiewskich! Skąd i kiedy dokładnie przybyli na tereny Mołdawii – na razie nie wiadomo… Po aneksji Mołdawii przez ZSRR w 1940 roku rodzina została rozdzielona. Część rodziny, do której należy Elena, znalazła się po stronie radzieckiej. Druga część została po stronie rumuńskiej w Bukareszcie. Rodzina mieszkająca w Rumunii używa nazwiska w formie Rembievschi.
Muszę przyznać, że jestem wniebowzięty ;-) – tym jak ciekawie mogą się rozproszyć potomkowie jednej/ dwóch osób sprzed kilkuset lat.

piątek, 2 kwietnia 2010

Wielkanoc A.D. 1605

"Przyszedłszy oblicznie do urzędu i ksiąg niniejszych grodzkich łęczyckich urodzony Olbracht Rębieski żałobliwie (…) uskarżał się na przeciwko urodzonym Marianowi i Kacprowi braciom Falęckicm, Kasztelana Rospierskiego synom (…), iż oni w niedzielę wielkanocną nie oglądając się nic na zacność tak chwalebnego święta i na miejsce, które każdemu człowiekowi bezpieczne być [powinno], nie mając przy tym żadnej nieprzyjaźni z tym to Rębieskim, tam do kościoła we wsi Malinia wpadłszy (…), do którego ten to Rębieski (…) dla nabożeństwa i w sprawie grzechów swoich jako człek chrześcijański przyjechawszy [we mszy uczestniczył], ciż to Falęccy z rusznicami (…) i manu armata do kościoła przyszedłszy, w kilkanaście rusznic w kościele z pomocnikami i sługami swoimi do tegoż Rębieskiego strzelali. Po tym (..) ten to Rębieski z kościoła, że go nie zabili, do Plebanii ledwo wszedł, za czym oni na gwałt zadzwoniwszy chłopstwo ze trzech wsi skupiwszy ognia wołali, chcąc go z plebanią spalić, w czym ledwie [przez] księdza byli uhamowani. Potem plebanię obstąpiwszy gwałtem, chcąc go żywota pozbawić, dobywali go z okien kościoła, które przeciwko Plebanii są, z rusznic,z muszkietów do niego strzelali (…) aż do samego niemal wieczora. Za uhamowaniem prawych ludzi (…) w sam wieczór z więzienia go wypuścili, konie mu, na których przyjechał, gwałtownie wziąwszy. Na większe tej skargi
utwierdzenie Stanisław Białobrzeski i Wojciech Kaczkowski, którzy na ciele i umyśle dobrze będąc zdrowi, jawnie i dobrowolnie zeznali, że w poniedziałek wielkanocny widzieli w kościele wewnątrz postrzałów cztery z rusznic w ścianie i tylnich drzwiach także i w plebanii postrzałów blisko półtorasta w różnych miejscach jako w ścianie, w piecu, w szafach i okna postrzelane i szyb siła wybito."

sobota, 20 marca 2010

Jest ich więcej

Przez pewien czas mieliśmy nadzieję, że studiując księgi urzędu sieradzkiego od 1550 roku mamy namierzonych i pod obserwacją wszystkich ówczesnych Rembieskich. Okazuje się, że nie. Wygląda na to, że już wcześniej, prawdopodobnie u progu XVI wieku, rozrost rodzin popchnął niektórych do migracji i rodziny się rozproszyły. Znaliśmy zresztą już od pewnego czasu przypadek Wawrzyńca z rodziny Kruszynów, który osiadł w Krakowie i nie powrócił w rodzinne strony sieradzkie. Ostatnio dotarliśmy do nowych śladów innych osób.
W dokumentach z 1555 roku (Metryka Koronna) natykamy się na Piotra, Jana i Mikołaja Rembieskich, synów Mikołaja, dzierżawców królewszczyzny Starepole (dziś Staropol) w ziemi Gostynińskiej.
W 1556 również w MK jest wzmiankowany Erhard Rembieski, któremu nadaje się funkcję dapifero (seneszal, stolnik?). Nie towarzyszy temu żadne umiejscowienie geograficzne Erharda.
Przeglądając księgi sieradzkie dotarliśmy już do 1610 roku i nie znaleźliśmy śladu znanego nam już wczesniej Dawida Rembieskiego, szambelana biskupa Batorego w roku 1598. Tu jednak sądzimy, że Dawid mógł być synem znanego nam Kacpra z Rembieszowa, który w obserwowanym przez nas okresie „wyfrunął” gdzieś z ziemi sieradzkiej w świat.
Ostatnim ze znalezionych śladów jest bytność Rembieskich w księstwie siewierskim. W 1537 roku Stanisław Rembieski znajduje się w posiadaniu wsi Żelisławice i Będusz. Na razie zakładamy, że związek Rembieskich z siewierskim był incydentalny a wspomniany Stanisław mógł być jednym z Kruszynów.
Najbardziej intrygującym jest w tej chwili trop gostyniński. Czy rodzina ze Staropola to stryjeczni kuzyni Jana z Rembieszowa, potomkowie Marcina z Koziebrodów? Czy – odważna hipoteza inspirowana bliskością geograficzną – ich potomkami mogą być współczesne linie wyszogrodzkie Rembiewskich?

piątek, 5 marca 2010

Namieszali

Bardziej namieszać nie mogli. Mam na myśli czterech braci: Adama, Sebastiana, Marcina i Kacpra, synów Jana Rembiewskiego z Rembieszowa. Kacpra można uniewinnić na wstępie - jego mieszanie polega na tym, że wyprowadził się z rodzinnych stron i na razie nic o jego życiu ani progeniturze nie wiemy. natomiast Adam, Sebastian i Marcin zmówili się, by utrudnić pracę przyszłym badaczom. W tym celu nadali swoim córkom i synom prawie te same imiona. A tak to wygląda w zestawieniu:

Adam + Jadwiga:
- Jadwiga
- Mikołaj
- Ludwik(?)
- Zygmunt(?)

Sebastian + Jadwiga:
- Jadwiga
- Anna
- Zofia
- Bogumiła
- Adam
- Stanisław
- Jan
- Piotr

Marcin + Dorota:

- Jadwiga
- Katarzyna
- Zofia
- Małgorzata
- Adam
- Stanisław
- Jan
- Albert

Później do spisku przyłączyli się ich synowie, którzy żenili się głównie z Jadwigami, a pierwsze ich dzieci, które się właśnie pojawią (jest rok 1601), dostają imiona z tego samego klucza. Około 1598r. w rodzinach czterech braci mamy: 3 Adamów, 6 Jadwig, i po parze Zofii, Ann, Katarzyn,Dorot, Stanisławów i Janów. jeśli do tego dodać, że to wszystko jest zapisane po łacinie, często bazgrołami, nadgryzione przez czas, to usprawiedliwiona jest moja teza ze wstępu o utrudnianiu nam pracy.

piątek, 19 lutego 2010

Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka...

… a konkretnie ścieli w Sieradzu w 1598 roku. Złym zwierzem okazał się Stanisław Rembieski, jeden z 10 młodych mężczyzn z pokolenia „młodych wilków” rodziny z Rembieszowa. Relację z jego niechlubnych ostatnich dni znajdujemy w księgach relacji sieradzkiego urzędu grodzkiego. Pewnego dnia stawili się „Robotni Szymon i Mateusz ze wsi króla Jego Mości Brodni i żałobliwie i z płaczem skarżyli się”, że poprzedniego dnia, gdy wracali z sieradzkiego targu zbożowego z utargiem, „Stanisław Rembieski i słudzy jego onych z ulicy do domu swego, gwałtem wzbraniających się, wzięli i porwali i tam kilka godzin wręcz trzymawszy, pieniądze onym, to jest przerzeczonemu Szymonowi złotych ośm i Mateuszowi złotych sześć monety Polskiej, nic na prawo pospolite i pokój nie bacząc i nie pamiętając, gwałtem i prawie po zbójnym obyczajem wzięli i wydarli”. Urząd wiedząc, że Stanisław przebywa wciąż w Sieradzu, wysyła do niego burgrabiego Karśnickiego by skonfrontował skargę. Znaleziono Stanisława i jego sługi wymienione w skardze, ci zas „powiadali i twierdzili i dla oczyszczenia i obmawiania samych siebie na zamek przed nas zaraz przyjść i stawić się obiecali tylko aby w przód szedł Pan Burgrabia”. Gdy tylko burgrabia się oddalił „Rembieski z sługami trzema wsiadłszy na konie, ujeżdżać i z miasta uciekać począł”, dowodząc tym samym swojej winy w oczach Urzędu. Ręka władzy okazała się skuteczna. Winnych kazano „manu forti et armata de brachio regali” pojmać. Na pierwszy ogień poszedł dom w Sieradzu, w którym zatrzymywał się Stanisław. Podczas przeszukania natrafiono na dwóch ukrywających się tam famulusów, „to jest Jana Wodzyńskiego w piecu i Pawła Moskwę w komorze izby w kącie w pościeli”. Samego Rembieskiego z trzema sługami pojmano w pobliskim Sokołowie. Następnego dnia przesłuchano zatrzymanych zaczynając od sług. Dwaj dobrowolnie przyznali się do winy. Trzeci – Grzegorz Sobiepański – dobrowolnie „nic wyznać i powiedzieć nie chciał”. Urząd postanowił wziąć go na poważniejsze spytki, na których to „do licznych niepoczciwych rzeczy i uczynków i Pana swego inszym mianowanym w regestrze malesiorum powiedział i wyznał”. Mimo iż sytuacja stała się jednoznaczna Urząd jeszcze waha się w wymierzeniu kary, jako że „ten Rembieski i niektórzy słudzy szlachcicami są”. Postanawia zasięgnąć rady „Ich Mości Panów Trybunalistów na ten czas w Piotrkowie” obradujących.
Odpowiedź Trybunału w Piotrkowie jest szybka i jednoznaczna. Stanisław Rembieski zostaje niedługo potem ścięty w Sieradzu.
Stanisław był synem Marcina (jednego z trzech braci z Rembieszowa). W tym czasie nie żyje już jego brat Adam. Z dziesięciu wilków zostało ośmiu, z czego jeden – Mikołaj – poszedł szukać szczęścia na wschodzie Rzplitej i słuch na razie po nim zaginął. Zobaczymy jak się potoczą losy pozostałych.

środa, 3 lutego 2010

Nowości do ściągnięcia ze strony

W zakładce Więcej Wiedzy na stronie www.genrembiewski.pl zawisły nowe sylwetki postaci. Pierwszy dokument opisuje żyjącego w XVI wieku Wawrzyńca Rembieskiego (Kruszyna Rembiewscy), który z rodzinnych okolic sieradzkich przeniósł się i osiadł w Krakowie. Życiorys Wawrzyńca to ciekawy przykład staropolskiego „self made man’a”.
Drugi dokument zbiera informacje na temat ciekawych losów żyjącej w XIX wieku rodziny Antoniego Rembiewskiego (Rembiewscy z Rembieszowa). To jak dotąd jedyna rodzina, której genealogię umiemy prześledzić przez okres przełomu pomiędzy czasami staropolskimi a okresem zaborów.

czwartek, 28 stycznia 2010

Demografia rządzi Genealogią

Podczas tropienia ścieżek którymi przemieszczały się przez wieki rodziny Rembieskich/Rembiewskich, raczej nie pamiętamy jak przypadkowy jest obraz jaki odkrywamy. Jak wiele „rzutów monetą” musiało mieć ten pozytywny dla przetrwania nazwiska obrót, że jest nas ciągle około setki.
Dobrą ilustracją zmiennej łaski demografii są wahania populacji rodzin Rembieskich, to znaczy Rembieskich z Rembieszowa i Rembieskich Kruszynów z folwarku Rembieskie, na przestrzeni drugiej połowy XVIw i w początku XVIIw.
Około roku 1550 zastajemy na włościach w Rembieszowie i w Rembieskich, stabilny rdzeń już trzeciego pokolenia Rembieskich. Rembiescy z Rembieszowa, to: osiadły na włościach Jan i siedzący na pobliskich parafiach pleban Hieronim.No i jeszcze ich siostra Anna.
W tym samym czasie Kruszynów jest pięcioro rodzeństwa zwykłego i stryjecznego: oprócz Doroty i Jana, Plebana Niepruszowskiego, reszta rozwojowa. Ta reszta to Jan na wsi Rembieskie, Piotr na Wrońskach i Maciej na Witowie. A teraz zobaczmy co Demografia wyprawia z nimi dalej.
Jan Rembieski z Rembieszowa spłodził i doprowadził do dorosłości jedna córkę Ewę i czterech synów: Adama, Sebastiana, Marcina i Kacpra. Natomiast z trzech panów Kruszynów mamy wprawdzie sześciu synów i sześć córek, ale z synami co chwila się coś dzieje. Jan i Marcjan umierają młodo i bezpotomnie, zaś Jerzy i Mikołaj znikają bez śladu z kart regestów jeszcze w latach 80-tych i nic nie wiadomo o ich ewentualnym potomstwie. Kto nam został? Krzysztof, bardzo aktywny w regestach, ale jak dotychczas (1604) nie poznałem nawet jego żony i Stanisław z jednym synem Stefanem. Bracia z Rembieszowa natomiast nie zasypują gruszek w popiele. Sebastian płodzi czterech synów, Adam dwóch, Marcin czterech, tylko jeden Kacper póki co zapodział nam się w kartach historii, ale może jeszcze wypłynie.
Jaki mamy więc obraz w początkach XVIIw ; Przetrwanie Kruszynów zależy od jednego Stefana, no chyba, że jeszcze Krzysztof go wesprze swoją progeniturą, ale na razie nic mi o tym nie wiadomo. Ale za to twardo siedzą na swoich włościach. Wprawdzie już stracili Rembieskie,a Witów i Wrońska poszły za dziewczynami w inne ręce, ale coś jeszcze zostało i doszły nowe wioski. Mężczyźni z Rembieszowa weszli w nowy wiek prawie armią – dziesięciu chłopa, tylko z włościami jakoś marnie. Tracą rodowy Rembieszów, sztandarowe Branicę,Roików Brzyska, Troiaki i ogólnie jakoś obniżają loty w stosunku do ojców.
Ciekawe jak się to dalej potoczy. Ale na to trzeba jeszcze bardzo wiele godzin pracy w archiwach.ZR

piątek, 25 grudnia 2009

Obrachunek roku

Święta i koniec roku to dobry pretekst do krótkiego spojrzenia wstecz na nasze prace. W zeszłe Boże Narodzenie nic nie zapowiadało, że wykonamy taki duży skok w genealogię. Na górnych półkach w szafie kurzyło się od lat moje opracowanie z 1996 roku. Przez ponad 10 lat mój kontakt z genealogią ograniczał się do pobieżnego zerkania w Google na hasło ‘rembiewski’.
Tymczasem w styczniu okazało się, że zupełnie niezależnie w mojej i Taty głowach zaczęła kiełkować myśl by wznowić badania. W lutym ruszyliśmy z kopyta, a w kolejnych miesiącach było już tylko coraz szybciej. Zwieńczeniem tego przyspieszenia stało się uruchomienie strony internetowej pod koniec sierpnia.
Jesień przyniosła pewne uspokojenie prac. Między innymi dlatego, że zmalały możliwości szybkich postępów. Koncentrujemy wysiłki po pierwsze na miarowym studiowaniu ksiąg grodzkich sieradzkich (Tata – aktualnie 1584), po drugie na próbach przebicia się z historią rodziny przez białą plamę drugiej połowy XVIII wieku (ja).
Zastanawiam się nad najważniejszym znaleziskiem, nad kluczową informacją, do której udało się nam dotrzeć. To dla mnie chyba dwaj protoplaści Rembiewskich – Marcin z Koziebrodów i Maciej Kruszyna – XV-wieczni właściciele wsi Rembieszów i Rembieskie, których potomkowie jako dwie niepowiązane rodziny zaczęły stosować nazwisko Rembieski. Natrafienie na tych dwóch było jak ukończenie więźby dachowej. Przed nami jeszcze wiele pracy i researchu genealogicznego, ale konstrukcja jest gotowa – jej podstawą są dzisiejsze rodziny Rembiewskich, Rębiewskich, Rebiewskich, prawdopodobnie Rembiejewskich, zaś czubkiem owi dwaj.
Kiedy myślę jeszcze o tych najciekawszych znaleziskach, to przychodzą mi do głowy informacje, dzięki którym dalecy przodkowie Rembiescy przestają być jedynie imieniem i nazwiskiem, lecz dowiadujemy się czegoś o ich życiu. Informacje, dzięki którym postacie nabierają barw. Na przykład: konflikt o młyn z sąsiadami Pstrokońskimi, utracone dwa palce Bogumiła w powstaniu styczniowym, portrecik Stanisława przedstawiający mężczyznę ze szpiczastą bródką naszkicowany przez nadgorliwego skrybę w urzędzie grodzkim w 1575 roku, Marcin skarżony przez Reginę Chutkowską o gwałt.

Mam nadzieję, że przyszły rok przyniesie nam, jeśli nie nowe przełomowe odkrycia, to przynajmniej kolejne smaczki i pikantne szczegóły.

poniedziałek, 21 grudnia 2009

konflikt Pstrokońskich z Rembieskimi

Hurra pogodzili się
Mam na myśli zadawniony konflikt o młyny na Widawce między Pstrokońskimi, a Rembieskimi z Rembieszowa o którym wspominałem w komentarzu z 28 pażdziernika. Opracowuję teraz w Księgach Grodzkich Sieradzkich rok 1584 i natrafiłem na perełkę. Ugoda między skonfliktowanymi stronami, a do tego w języku polskim. Wprawdzie to nie znaczy, że można sobie to tak łatwo przeczytać, ale dużo sie udało co zamieszczam poniżej. Może jeszcze gwoli objaśnienia : W Rembieszowie stał od dawien dawna młyn. Gdzieś w latach 30 lub 40 XVIw Pstrokońscy postawili w swoich włościach poniżej poprzedniego nowy młyn i powstał konflikt, gdyż nowy był na tyle blisko starego, a rzeka nie ma zbyt dużego spadku, że spowodował on podpiętrzenie dolnej wody przy młynie Rembieskich powodując spadek jego mocy. Stąd konflikt.
Miał on już jedno rozwiązanie w ugodzie w 1541 roku, ale widać nie trwałą, bo potem gdzieś w latach 70- tych doszło do bijatyki zwaśnionych stron i powrotu sprawy do sądu trybunalskiego.
A oto finał z roku 1584:
"Stała się ugoda i postanowienie przyjacielskie między urodzonymi pany Marczinem Rembieskim dziedzicem czesczi swei w Rembieszowie z iedney strony y Simonem Pstrokońskim dziedziczem czesczi swey Pstrokoni y czesczi młyna Pstrokońskego z drugiey strony o krzywdy y pozwy które iedna strona do drugiey strony miała przez porzondek urodzonych Stanisława Karniczkiego sędziego Ziemskiego Sieradzkiego Jana Karniczkiego łowczego Jana Pstrokońskiego Woiskiego ziemi Łęcziczkiey Adama Rembieskiego Cześnika y Podstaroscziego stanisława Zapolskiego Sedziego Grodzkiego Sieradzkiego Jana Dobrzyjowskiego Jana Kowiczkiego Piotra Mieszkoskiego Przyjacziół wyznaczonych tym sposobem isz czi przyjaciele przyszlimy sie do ugody starey której między przodkami tych stron ucziniona biła in anno domini millesimo quingentissimo quadregessino Primo (1541) w xięgi Sieradzkie zapisana roztrzigający aby młyn Rembieski wspacznego wlewku nie miał tak postanowili iss widni pali znaki poczinili pierwszi znak w widnym starym gotowym przedprogiem młyniczego złobu u Rembieskiego młyna który przi samey wodzie przemierczyli a drugi pal przy brzegu albo niedaleko brzegu w granicznych znaków Rembieskich które znaki przemierzany jest przi samey wodzie wedle wymierzenia i przemierzenia tych palów trzymana bycz wiecznie przes tegoss Symona i potomki iego dziedzice czesczi ieo ze Pstrokoni........tak zeby insza ugoda wiecznie trwała"
Słownictwo i interpunkcja bliska oryginałowi.
A jak ta będzie trwała - zobaczymy.