Tymczasem w styczniu okazało się, że zupełnie niezależnie w mojej i Taty głowach zaczęła kiełkować myśl by wznowić badania. W lutym ruszyliśmy z kopyta, a w kolejnych miesiącach było już tylko coraz szybciej. Zwieńczeniem tego przyspieszenia stało się uruchomienie strony internetowej pod koniec sierpnia.
Jesień przyniosła pewne uspokojenie prac. Między innymi dlatego, że zmalały możliwości szybkich postępów. Koncentrujemy wysiłki po pierwsze na miarowym studiowaniu ksiąg grodzkich sieradzkich (Tata – aktualnie 1584), po drugie na próbach przebicia się z historią rodziny przez białą plamę drugiej połowy XVIII wieku (ja).
Zastanawiam się nad najważniejszym znaleziskiem, nad kluczową informacją, do której udało się nam dotrzeć. To dla mnie chyba dwaj protoplaści Rembiewskich – Marcin z Koziebrodów i Maciej Kruszyna – XV-wieczni właściciele wsi Rembieszów i Rembieskie, których potomkowie jako dwie niepowiązane rodziny zaczęły stosować nazwisko Rembieski. Natrafienie na tych dwóch było jak ukończenie więźby dachowej. Przed nami jeszcze wiele pracy i researchu genealogicznego, ale konstrukcja jest gotowa – jej podstawą są dzisiejsze rodziny Rembiewskich, Rębiewskich, Rebiewskich, prawdopodobnie Rembiejewskich, zaś czubkiem owi dwaj.
Kiedy myślę jeszcze o tych najciekawszych znaleziskach, to przychodzą mi do głowy informacje, dzięki którym dalecy przodkowie Rembiescy przestają być jedynie imieniem i nazwiskiem, lecz dowiadujemy się czegoś o ich życiu. Informacje, dzięki którym postacie nabierają barw. Na przykład: konflikt o młyn z sąsiadami Pstrokońskimi, utracone dwa palce Bogumiła w powstaniu styczniowym, portrecik Stanisława przedstawiający mężczyznę ze szpiczastą bródką naszkicowany przez nadgorliwego skrybę w urzędzie grodzkim w 1575 roku, Marcin skarżony przez Reginę Chutkowską o gwałt.

Mam nadzieję, że przyszły rok przyniesie nam, jeśli nie nowe przełomowe odkrycia, to przynajmniej kolejne smaczki i pikantne szczegóły.