Do napisania tego, może trochę refleksyjnego, posta skłonił mnie dzisiejszy artykuł Jerzego Majewskiego w GW w rocznicę spalenia w listopadzie 44 r archiwalii warszawskich.
Korzystając teraz intensywnie z zasobów AGAD-u mam poczucie tej wyjątkowej dla naszego kraju sytuacji, że interesujące nas - tropicieli "Rembiewskich" - materiały, nawet te z przed 500 lat zachowały się. Zachowały się dzięki pracy kolejnych archiwistów, którzy gdzieś w przeszłości najpierw pracowicie pozszywali karty zapisywane przez skrybów, pozbierali te, które zostały pominięte i złożyli je w tomy, które wprawdzie denerwują nas swoim bałaganem, ale mają tę zaletę, że są.Już po upadku państwowości pojawili się przy urzędach archiwaliusze, którzy mając do dyspozycji marne środki pooprawiali stare tomy, tym samym dając im przepustkę na dalsze trwanie. Potem na przełomie XIX i XX w pojawili się ludzie, którzy zobaczyli jakim skarbcem są te tomy ksiąg Grodzkich, Ziemskich i jakichś tam jeszcze. Niestety dla późniejszych losów ksiąg, uznali że najlepiej gdy będą troskliwie zabezpieczone w centralnych archiwach. Tak im dyktował rozum i nie możemy mieć im za złe, że nie przewidzieli tego barbarzyństwa, które spotka Warszawę w połowie XXw. Ale interesujące nas zasoby sieradzkie przetrwały i mamy w czym kopać. Trzeba też wspomnieć o pracy PRL-owskich archiwistów, którzy w latach 50-tych, 60-tych i 70-tych przenieśli zawartość ksiąg na mikrofilmy. Praca z mikrofilmami może nie tak spektakularna jak z oryginałem, jest niewątpliwie szybsza.
Na czym polega nasza praca?
Szukamy sladów Rembieskich w Księgach Grodzkich i Ziemskich Sieradzkich (zapis spraw toczących się przed ówczesnymi sądami regionalnymi). Wybraliśmy rok 1550 jako punkt w czasie, co do którego mieliśmy pewność, że Rembiewscy (wówczas Rembiescy) już istnieją, a jeszcze nie rozbiegli się poza jurysdykcję Sieradzką. Od tej daty przeglądamy (teraz to już moja domena, Kuba odskoczył w XVIII w) tom po tomie sprawdzając tytuły wszystkich wpisów, by wyłowić te dotyczące Rembiewskich. Następnie zamawiamy skany odpowiednich stron, by w domu odczytać czego i konkretnie jakiej osoby dotyczą. Tak powstaje tabela wpisów dla każdej postaci, która po pierwsze pokazuje okres jej obecności w księgach, w przybliżeniu okres jej dorosłego życia, po drugie powiązania z innymi osobami. Obecnie, po przeglądnięciu 60 tomów, jestem w 1585 r, czyli przebrnąlem przez 35 lat w 6 miesięcy. Jedną wizytą w archiwum przeglądam od 1 do 3 tomów.
Kuba w XVIII w ma nieco inaczej. Korzysta z tzw summariuszy, czyli zestawień wpisów. Wypisuje więc z sumariusza wpisy z Rembieskimi w tytule. Dzięki temu zamawia i przegląda poszczególne tomy wiedząc, na której stronie spodziewać się wpisu. Przeglądenie tomów sluży uscisleniu stron do zamówienia skanów. XVIII w to okres już znacznie mniejszej aktywności rodziny, a więc i wpisów jest stosunkowo mało. Dla porównania: pod koniec XVI w regułą jest ok 20 wpisów rocznie, w XVIII wieku Rembiesc potrafili przez kilka lat ani razu nie pojawić się w sądzie grodzkim.
Tyle byłoby o jesieni, zobaczymy co przyniesie zima.
Zbyszek Rembiewski
środa, 4 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz